Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.





Zdjęcie

Miodowy miesiąc cz II

Napisane przez lukomat , 06 sierpień 2015 · 3493 Wyświetleń

Skoro miesiac miodowy, to przydalby sie akcent zenski. A skoro zenski, to najpoprawniej byloby wspomniec o wlasnej zonie. Korzystajac z nieprzyzwoicie cieplych dni i niespotykanych wrecz upalow dochodzacych do 28 stopni C, zabralem moja “stokrotke” nad rzeke, na piknik z wedka. Zona juz wstepnie zostala wprowadzona w sztuke speyowania. Jednak opornie przyjmuje wiedze jak na kogos z tytulem doktora. Tlumacze, ze powoli i plynnie, z przyspieszeniem w ostatniej fazie i zdecydowanym zatrzymaniem wedki pod katem 45-60 stopni do lustra wody (najpozniej na godzinie 2, jak kto woli), zeby wyszla ciasna/waska petla. Gorna reka kieruje wedka, a dolna napedza. Ale chlop swoje, a baba swoje.



Dołączona grafika

Costa del Findhorn


Ale trzeba, przyznac, ze “stokrotka” sie stara i nawet juz zlapala przypadkowego pstraga-samobojce. Kto wie, moze juz wkrotce polknie bakcla. Miesiac miodowy mial takze swoj epizod za granica. Jak co roku polecielismy na poczatku lipca do Polski i w szalonym tempie zrobilismy objazdowke po rodzinie i znajomych. Przy okazji odwiedzin pradziadkow, chlopcy zazyczyli sobie zasiadke na karpie, liny i inne mulaki jako przerywnik od lososiowatych. Pradziadek Marian ma stawek za gorka pod lasem, a w nim lowisko specjalne – nikt specjalnie tam nie lapie. Zaneta, dzikuny, splawikowki i do boju (nie pamietam kiedy ostatni raz lapalem mulaki). Karas, karpik i kilka linow stanowily jakze egzotyczny polow dla Zbikow.

Załączona grafika
Linek Maksia

Załączona grafika
Linek Benia

Kiedy chlopcy pod czujnym okiem Papy Brody cwiczyli refleks zbojecki na lapaniu babek na Przekopie Wisle (co za upadek niegdys tak rybnego lowiska!!!), ja moglem sie oddac temu co tygrysy lubia najbardziej. Sprzecik do bagaznika i strzala nad rzeke.



Dołączona grafika

Zakret czapli


Ostatnio coraz czesciej siegam po Sunray Shadow. Mucha niezwykle prosta w budowie w porownaniu z wydumanymi konstrukcjami klasycznych much lososiowych. SS traktuje glownie jako “fishfinder”. Jesli nie jestem pewny czy w rzece jest ryba albo gdzie sie zatrzymala, to staram sie oblawiac szybko. SS idelnie do tego pasuje, rzut w poprzek rzeki i natymistowe sciaganie linki w tempie uzaleznionym od nurtu. Im wolniej plynie tym szybciej sciagam, a mucha idzie pod sama powierzchnia. Tak prezentowana przyneta wzgudza agresje u lososia. Jesli nie walnie, to chociaz pokaze sie na powierzchni. Wtedy zaczynam kombinowac ze zmiana muchy i techniki. Czasami to przynosi skutek, a czasami musze sie obejsc smakiem i szukac szansy w innym miejscu.



Dołączona grafika

Kapitalna miejscowka


To z kolei przypomina mi o dniu wyjatkowym pod wzgledem ilosci bran, ktore niestety nie przelozyly sie na ilosc wyjetych ryb. W zasadzie to byl bardziej 24h maraton, z krotka przerwa na niespokojny sen w wedkarskiej chatce. Zaczalem we wtorek wieczorem i skonczylem o podobnej porze w srode. Jako przystawke serwowalem lososiom SS. Siedem bran, w tym tak spektakularnych jak wyskok i atak z gory! Jak to mozliwe, ze tylko pierwszy losiek dal sie poholowac z pol minuty i spadl. Reszta albo hybila albo walila w skrzydlo. Przesiadka na Kinermony Killer na podwojnym haku #10 i dwa letnie srebrniaki wziely tak jak trzeba.



Dołączona grafika

Kinermony Killer


Byl to rowniez klasyczny przypadek “w odpowiednim miejscu, o odpowiednim czasie”. Koledzy lapali ponizej i totalna studnia. Wieczorem zainteresowalem kolejna rybe SS, ale skonczylo sie tylko na wirkach na powierzchni. Wskaznik zadowolenia pokazal full'a na tarczy, dopadlo mnie tez zmeczenie i postanowilem zwijac sie do bazy. Jeszcze przed odjazdem przekazalem koledze gdzie i na co. Prawdopodobnie ta sama ryby lyknela SS kolegi godzine pozniej. Gdybym wiedzial, ze to metrowka, to pewnie bym tak latwo nie odpuscil. Z drugiej strony, az tak bardzo kumplowi nie zazdrszczam. Po dwoch wyskokach ryba postanowila wrocic do morza, a przy silowej probie zatrzymania rozgiela hak...



Dołączona grafika

Letni srebrniaczek w doskonalej kondycji


Dołączona grafika

I na dodatek prosto z morza


Wydawalo mi sie, ze to co najlepsze ma do zaoferowania Findhorn pod wzgledem krajobrazu, juz widzialem. Bardziej mylic sie nie moglem. Trafilem dwie dniowki na docinku tzw. “dead man's shoes”. Woda zawsze zajeta, a zeby tam lapac, trzeba czekac, az komus sie zemrze i zwolni miejsce, a kolejka sepow juz czeka.



Dołączona grafika

Widok ze skarpy


Nie wiadomo czy robic zdjecia czy lapac. Probowalem polaczyc jedno z drugim i nie bylo latwo. Teren dosyc trudny, wymagajacy sporej sprawnosci fizycznej i determinacji.



Dołączona grafika

Widok z dolu


Pierwszego dnia postanowilem zrobic caly odcinek. Zadanie ambitne, ale wykonalne. Do obiadu zrobilem dolna polowe i myslalem, ze mi nogi w d... wejda.



Dołączona grafika

Dolna polowa


Dołączona grafika

Gorna polowa


Rzeka przeciska sie kretym wawozem. W lesie jest sciezka, ktora, powiedzmy umownie, idzie wzdloz rzek, ale zeby oddac rzut trzeba zejsc na dol. Schodki to luksus, a najczesciej drabinki, liny itd...



Dołączona grafika

Nie ma lekko


Wzdluz koryta tez sa zainstalowane liny. Ze zdjec mozecie sobie wyobrazic jak wyglada przemieszczenie sie po rzece. Nie ma mowy o klasycznym lososiowaniu, czyli rzut i krok w dol. Nieustanna gimnastyka i sciezka zdrowia, tak moge w skrocie to opisac.



Dołączona grafika

Wyplyw z wawozu i zarazem koniec odcinka


Ghillie (opiekun wody) zasugerowal mi, aby gorna polowe zrobic w stylu hardcore, zaczac od poolu o nazwie Essimore i juz nie wracac na sciezke na gorze, tylko powoli przemieszczac sie w dol, bo inaczej omine kilka pooli, do ktorych nie ma dostepu z gory.



Dołączona grafika

Calkiem zgrabny rzut


Ryby? Uwierzcie mi na slowo, ze byly tylko dodatkiem to calosci. Ciezko wyholowac, bo jak zdecyduja sie opuscic pool to nawet nie ma jak gonic. Mniejsze mozna przytrzymac i przy odrobinie szczescia wyholowac. Wtedy pojawia sie problem z podebraniem. Ja chodze bez podbieraka, bo cenie sobie komfort, ale w takim terenie wyjac rybe z wody, zrobic zdjecie i bezpiecznie wypuscic jest praktycznie niemozliwe.



Dołączona grafika

Essimore pool


Ostatecznie sfotografowalem tylko jedna rybe. Srebniak pod 80cm z przywrami, czyli prosto z morza.



Dołączona grafika

Sreberko


Dołączona grafika

Przywry


Zreszta tez mialem sporo szczescia, bo losos poszedl przez przelew w dol rzeki, a bylo to jedno z niewielu miejsc, ktore pozwalalo na podazanie za ryba bez ryzyka utraty zdrowia.



Dołączona grafika

Tu wziela


Dołączona grafika

Tu ja wyjalem


Losos polakomil sie na Park Shrimp #10. Tego dnia ryby byly aktywne, korzystajac z podniesionej wody pchaly w gore rzeki i agresywnie reagowaly na wszystko co pojawilo sie w okolicy ich pyska. Niestety przez noc woda szybko opadla, co zmusilo mnie do rzezbienia.



Dołączona grafika

Park Shrimp


Nastepnego dnia przyjechala ze mna zona.Mielismy wspolnie lapac, ale popatrzyla sie na rzeke, popukala w czolo i oswiadczyla, ze z najwiekszym trudem odmowi sobie tej przyjemnosci i zajmie sie aparatem. No to przynamjmniej mam kilka zdjec.



Dołączona grafika

Tyle miejsca to luksus


Probowalem tez na lekko z jednareczna Echo 9ft #6, linka Royal Wulff Ambush, mucham powierzchniowymi (smuzakami). Swietna zabawa, kilka ryb zagotowalo wode, ale na tym sie skonczylo.



Dołączona grafika

Z jednoreczna znad glowy


Dołączona grafika

Z dwureczna w dosyc kombinowanej pozycji


Zona miala dosyc i poszla zbierac jagody (ale pierogi byly!) i lapac kleszcze, a ja udalem sie na sciezke zdrowia. Poniewaz po poludniu woda ucichla, postanowilem zejsc z mucha glebiej i pograc ryba przed nosem. Szybko tonacy przypon i Orjok na calowej dlugosci miedzianej tubie.



Dołączona grafika

Terytorium kozic gorskich i wedkarzy ze sklonnociami sado-maso


Dołączona grafika

Ale gdybym mogl tam wrocic, to chocby zaraz


Zestaw bardziej wiosenny niz letni, ale strategia okazala sie skueczna, no przynajmniej do czasu kiedy spory losos okolo 85cm postanowil plynac w dol. Udalo mi sie go przez jakis czas utrzymac przed przelewem, ale zaczal mocniej napierac i najzwyczajniej w swiecie wyrwal hak. Ktora to byla ryba? Zreszta, co za roznica.



Dołączona grafika

Praktycznie kazda ryba usilowala splywac w dol, a zatrzymac jest niezwykle trudno


Wieczor zblizyl sie nieublaganie i dostalem haslo do odwrotu. Negocjacji nie bylo. Koniec.



Dołączona grafika

Craigie pool


Dwa dni przerwy i znowu bylem nad woda. Zanim doturlalem sie na lowisko, kumpel juz zdazyl stracic pierwszego loska. Szybko wyrownalem jego osiagniecie. Srebrny grilse zerwal sie po pol minutowej znajomosci z Kinermony Killer. Nawet mi powieka nie zadrgala. Po sniadaniu wracam na ten sam pool. Ta sama mucha, to samo miejsce, podobna ryba ii ten sam final. Co jest? Poszedlem w gore odcinka, w miejsce trudno dostepne z tego brzegu. Nie wiem kiedy ostatnio ktos tam przede mna lowil, ale sciezki nie znalazlem. Postanowilem wytyczyc zatem nowa. Ostroznie schodzilem po lesnej skarpie, gdy nagle grunt pode mna sie obsunal, zaczalem zjezdzac na plecach w dol, a ostatnie dwa metry przelecialem. Tuz przed ladowaniem zahaczylem lewa noga o galaz drzewa i uslyszalem zlowieszcze chrupniecie w kolanie, a upadek dokonal ostatecznego dziela zniszczenia. Jakos sie pozbieralem. Spodnie rozerwane, ale za to wedka cala, wiec skoro juz sie znalazlem na dole, to oblowilem pool :-) Posykujac i klnac wydostalem sie na raty na gore. Spotkalem kumpla, on w tym czasie stracil kolejne dwa loski. Pokustykalem nad ostatni pool, bo kolano bolalo coraz bardziej i zerwalem trzecia rybe dnia. Tego bylo juz za wiele. Wrocilem do domu i od razu powedrowalem na stol do masazu (wiedzialem co robie, zeniac sie z fizjoterapeutka). Diagnoza: uszkodzone wiezadla poboczne i wiencowe. Tak mniej wiecej zakonczyl sie moj dwumiesieczny urlop. Pierwszy miesiac byl miodowy, a drugi? No coz, o rybach moge zapomniec, a kolano do powrotu do roboty sie zagoi.




Poranny posiłek powinien być obfity i taki właśnie jest po tej lekturze :) .

Zastrzyk energii z intelektualnym odkażeniem umysłu, po wszechobecnym bełkocie ;) .

Świetnie piszesz, czytam wszystkie Twoje wpisy ;) .

 

Ps. Foty równie dobre ;) .

    • lukomat lubi to

pech z tym kolanem, zdrowiej!

pozdrówka

    • lukomat lubi to

Bardzo ładne zdjęcia i fajny tekst, jak zwykle :)

Zdrowiej! Czasu na kręcenie much teraz pod dostatkiem. 

 

Cholernie klimatyczna rzeka. 

    • lukomat lubi to

Po takim wpisie mózg rozwala!

Zdrowia! Zdrowia!

    • lukomat lubi to
Zdjęcie
Kuba Standera
08 sie 2015 23:06

Piękne foty, dobre story. Top klasa materiał :)

    • lukomat lubi to

Dziekuje i zdrowieje.

Wymysliłem taką legendę:

Był sobie bardzo, ale to bardzo zły i złośliwy człowiek, którego ulubionym zajęciem, poza czynieniem ludziom zła, było łowienie łososi. W końcu umarł i jako pokutę po śmierci dostał zadanie stworzenia pięknej rzeki dla łososi i ich łowców. Ale ponieważ nawet po śmierci pozostał wyjątkowo wredny, postanowił, że tak będzie, lecz inni nie będą mieli lekko. Wziął się za budowę i tak powstało miejsce zwane “dead man's shoes”.

Chyba wyniknelo male nieporozumienie :) Termin "dead man's shoes" ma zastosowanie do odcinkow, na ktore ciezko kupic dniowke. Jak ktos juz kupi swoje zezwolenie na 3 dni albo tydzien, to trzyma do konca zycia. I lapie w te same dni co roku, a jak mu sie zemrze, to ktos wskakuje w "buty umarlaka", czyli bierze jego dni. Najczesciej ktos z rodziny lub bliski znajomy. Ktos zwolnil te dni, w ktore ja lapalem, ale szczegolow nie znam. Zaproponowano, to wzialem, zaplacilem i sie ciesze. Kolejnej okazji w zyciu moze juz nie byc.

Ale co do zlosliwosci Tworcy tego odcinka, to bym sie zgodzil.

    • jarekt lubi to
Aaa, to takie buty (umarlaka). Dzięki za wyjaśnienie i życzę Ci zdrowia.

Bardzo głęboka ta rzeczka?? Może jakieś pływadełko bo te brzegi to masakra jakaś :D

Z glebokoscia to roznie. Wlewy glebokie 2-3m, srodek 1.5-2m z wyplyceniem na wyplywie. Ja bym sie na zadne plywadelko nie dal namowic z wielu powodow, ale glownie z praktycznosci i bezpieczenstwa. Z brzegu to jedyna opcja.

 

A jeszcze odnosnie umarlaka, to przypomniala mi sie taka anegdota zaslyszana of ghilliego. Otoz na odcinku powyzej, ktory tez nie jest latwy, sa dwa poole zwiazane ze soba historia pewnego angielskiego wedkarza. Jeden pool nazywa sie Englishman, a drugi Dead Man. Na pierwszym ostatni raz go widzieli zywego, a na drugim wylowili martwego.

    • Kuba Standera lubi to

żeś schował "Stokrotkę" bracie .... ;)

    • lukomat lubi to
Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
11 sie 2015 06:13

Dzika rzeka, piękna kontuzja, niemniej piękna fizjoterapeutka.. To się nazywa mieć fart.. :)

Dzieki, ale z pieknoscia kontuzji to akurat bym nie przesadzal. Laze koslawy jak ruska bukwa i bluzgam na siebie za kazdym razem, gdy tylko pomysle, ze sam sobie zawdzieczam takie atrakcje.

Nie ma co bluzgać. Z pobieżnej analizy i oceny ryzyka wynika, że istnieje mało prawdopobne, ale jednak jakieś zagrożenie wypadku że skutkiem śmiertelnym :). A swoją drogą nie lubią tam chyba Anglików, oj nie lubią:)
Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
12 sie 2015 17:20

Prawdziwym bluźnierstwem jest się skarżyć, zwłaszcza wówczas kiedy flyfishing oznacza pełnię życia w wielopokoleniowej rodzinie :)

    • lukomat lubi to
Zdjęcie
robert.bednarczyk
19 sie 2015 10:28
Świetny teksy, super foty..... To chyba powinno się nazywać wędkarstwem ekstremalnym.
    • lukomat lubi to

Listopad 2024

P W Ś C P S N
    123
45678910
11121314151617
181920 21 222324
252627282930 

Ostatnie wpisy

Ostatnie komentarze